recenzja książki Małe życie
Książki,  Literatura

Och, Jude! – recenzja książki Małe życie Hanyi Yanagihary

Nowy York, przyjaźń, dojrzewanie, trauma, poszukiwanie sensu – wymienione jednym tchem, równorzędne, tworzą całościowy obraz powieści Małe życie autorstwa Hanyi Yanagihary.

Trudne relacje

Książka zaczyna się od zapoznania czytelnika z czworgiem młodych przyjaciół z college’u: Malcolmem, J.B., Willemem i Judem, by z czasem skupić się na tym ostatnim. Amerykańscy chłopcy są na starcie swojej życiowej, dorosłej drogi, a każdy z nich wchodzi na nią z innej pozycji i z innym bagażem doświadczeń. J.B. zostaje malarzem, który sławę zyskuje po serii prac inspirowanych zdjęciami przyjaciół, Malcolm architektem, Willem znanym aktorem, a Jude wziętym prawnikiem.

Relacje między bohaterami zmieniają się wraz z upływem lat, ale wciąż łączy ich przyjaźń – nieważne, czy wynika ona z sentymentu, czy z prawdziwie silnej potrzeby, to jednak stanowi ona dla nich wartość niepodważalną, i o której pielęgnowanie każdy z nich zabiega. Łącząca bohaterów więź zostaje w końcu poddana konfrontacji z demonami przeszłości i trudnym do przezwyciężenia poczuciem osamotnienia.

A poza tym czy przyjaźń to większe uzależnienie niż związek z kobietą? Dlaczego wydaje się godna podziwu, kiedy ma się dwadzieścia siedem lat, a budzi zgorszenie u trzydziestosiedmiolatka? Dlaczego przyjaźni nie traktuje się na równi ze związkiem? A może jest lepsza? Dwoje ludzi pozostaje razem przez lata, a wiążą ich nie seks, nie atrakcyjność fizyczna, nie pieniądze, nie dzieci, nie własność, lecz wzajemna zgoda na bycie razem, wzajemne zobowiązanie wobec unii, która nie daje się skodyfikować. Przyjaźń oznacza bycie świadkiem dręczących nieszczęść przyjaciela, długich okresów nudy i rzadkich triumfów. To przywilej bycia przy drugiej osobie w jej najtrudniejszych chwilach i świadomość, że samemu też można się przy niej czuć podle.

Przeszłość, od której nie ma ucieczki

Z czasem powieść zaczyna oscylować głównie wokół Jude’a  St Francisa – człowieka niezwykle inteligentnego, taktownego, oddanemu bezgranicznie swoim najbliższym znajomym, ale i pilnie strzegącego swoich tajemnic. Bohater pieczołowicie kreuje swoją tożsamość, gorączkowo pragnąc normalnego, zwyczajnego życia, odżegnując się tym samym od bolesnej przeszłości. Przeszłości, do której wstępu zabrania nawet najbliższym osobom, widząc, że nie każdy jest w stanie znieść o nim prawdę.

Konsekwencją jest chorobliwa niepewność siebie Juda, strach przed odrzuceniem, problemy z własną seksualnością i szereg autodestrukcyjnych zachowań, prowadzących do samozagłady.  Na ponad 800 – stronicowej powieści padają pytania o sens walki z cierpieniem, ze skrzywioną psychiką i złamaną duszą. Podważony zostaje aksjomat życia jako niepodważalnej wartości, a odejście od niego wydaje się być uzasadnione.

Przyznam, że poruszona w książce tematyka przemocy momentami mnie przerastała – odnosiłam wrażenie, że niektóre wątki są przesadzone i niepotrzebnie wplecione w rytm powieści. Myślę teraz, że czytelnik powinien poczuć tę sytuację graniczną, zostać postawiony pod ścianą, bez szansy ucieczki, jak główny bohater.

Dobrym podsumowaniem historii Juda jest tekst pieśni zaśpiewanej przez niego swojemu adopcyjnemu ojcu Haroldowi:

Jestem stracony dla świata/Dla którego tyle czasu zmarnowałem/Dziś na dobrą sprawę mógłby on uwierzyć/ Że umarłem albo nigdy nie istniałem. 

Małe życie to bez wątpienia wielka literatura w amerykańskim wydaniu.

Autor: Aleksandra Słapak

Zdjęcia: Empik

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *