jutro będziemy szczęśliwi recenzja
Filmy,  Kino

Jutro będziemy szczęśliwi, reż. Hugo Gélin: radosna strona ojcostwa [recenzja]

Jedna noc całkowicie odmienia życie Samuela –miejscowego lekkoducha i imprezowicza. Jutro będziemy szczęśliwi to humorystyczna opowieść o dojrzewaniu do roli ojca i bezwarunkowej miłości, która niespodziewanie zostaje poddana próbie.

Na wstępie muszę przyznać, że zarys fabuły początkowo nie wzbudził mojego zainteresowania. Wydawało mi się, że będzie to kolejna filmowa opowiastka, która w telewizji reklamowana jest jako „kino familijne”. Wiedziona intuicją i potrzebą zmiany rodzaju oglądanych filmów, wybrałam się do kina. I nie żałuję.

Idylliczny obraz rodzicielstwa

Samuel, (Omar Sy) prowadzi życie, którego niejeden mężczyzna mógłby mu pozazdrościć: pływa z turystami jachtem na Francuskiej Riwierze, a wolny czas spędza na balowaniu i podrywaniu pięknych kobiet. Co prawda jego beztroska wzbudza irytację szefowej, ale Samuel ma tyle uroku w sobie, że wybacza mu kolejne zawodowe potknięcia. Sielanka zostaje niespodziewanie przerwana, gdy pojawia się w jego życiu  Kristin (Clémence Poésy). Młoda kobieta trzyma na rękach trzymiesięczne niemowlę i oznajmia Samuelowi, że jest to owoc ich zeszłorocznej wakacyjnej przygody. Początkowy szok jeszcze się wzmaga, gdy kobieta podaje mu córkę i szybko wsiada do taksówki. Przerażony mężczyzna udaje się w pościg za  Kristin i ląduje w Wielkiej Brytanii – ojczyźnie kobiety. Samotny, okradziony i zagubiony z małym dzieckiem na ręku, poznaje producenta filmowego Berniego (Antoine Bertrand), który oferuje mu dobrze opłacalną pracę w charakterze kaskadera.

Rysa na szkle

W kolejnej  odsłonie Gloria  (Gloria Colston) ma już osiem lat, a Samuel doskonale radzi sobie w roli ojca i kaskadera. Wspierany przez Berniego, stwarza dziewczynce dom, który jest godny pozazdroszczenia. Idealny świat ma jednak rysę, której Samuel nie jest w stanie naprawić: dziewczynce coraz bardziej brakuje matki. Poukładane życie zaczyna się rozsypywać, gdy w życiu Glorii niespodziewanie pojawia się Kristin.

Mocną stroną Jutro będziemy szczęśliwi jest pełna pozytywnej energii relacja między ojcem a córką. Omar Sy doskonale odnalazł się w roli zabawnego tatusia, który swojemu dziecku dałby gwiazdkę z nieba. Jego metamorfoza z bawidamka w skupionego na córce ojca jest wiarygodna i naturalna. Humorystyczny akcent wprowadza w ich życie Berni – wybuchowy i kochliwy gej. Razem tworzą zgrane trio, które jednak nie rekompensuje Glorii braku matki.

Pojawienie się w końcu w ich życiu Kristin uważałam za oczywiste. Nie do końca jednak rozumiem zamysł scenarzystów co do tej postaci. W sferze domysłów pozostaje przyczyna porzucenia córki (depresja poporodowa?), a  jej późniejsze pojawienie się po latach również nie zostaje wytłumaczone. Dziwi więc jej roszczeniowa postawa co do opieki nad dzieckiem i dążenie do całkowitego przejęcia praw rodzicielskich. Jeszcze jeden wątek dotyczący tej postaci jest dla mnie trudny do zrozumienia, ale nie chcę zdradzać szczegółów fabuły. Niezaprzeczalnie jednak jej pojawienie się zmienia życie Samuela z komedii w mały dramat, a on po raz kolejny wykazuje się dojrzałością.

Hugo Gélin zaproponował widzom ciepłą i humorystyczną historię, w której niektóre wątki są trudne do zrozumienia w kontekście całej fabuły. Akcenty komediowe również nie wszystkim przypadną do gustu, np. postać Berniego oparta jest na stereotypie geja – estety. Mimo tego nie żałuję pójścia do kina – Jutro będziemy szczęśliwi to pełna uroku opowieść o tym jak jedno wydarzenie może całkowicie odmienić życie i wprowadzić do niego wbrew wszystkiemu tytułowe szczęście.

Autor: Aleksandra Słapak

Zdjęcie: Filmweb

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *